czwartek, 8 maja 2014

Doświadczenie bańki internetowej

To już 14 lat minęło odkąd byłem świadkiem pierwszej bańki na giełdzie (ale ten czas leci). Bańka ta została nazwana mianem internetowej, a ja byłem jej bezpośrednim uczestnikiem poprzez posiadanie w tym czasie akcji Optimusa, a później Agory. Szkoda, że wtedy nie prowadziłem dzienniczka zdarzeń, byłby tam pewnie ciekawy materiał analityczny odnoszący się do subiektywnych emocji i podejścia do inwestycji ...
O ile na świecie, szczególnie w USA cały proces gwałtownie zaczął się rozwijać w 1995 roku co widać  doskonale na długoterminowym wykresie Nasdaq, to u nas było to znacznie później, chociażby z tego względu że na giełdzie  nie było wiele spółek nowej gospodarki.



Osobiście poza Optimusem którego byłem wtedy szczęśliwym posiadaczem kojarzę jeszcze Agorę, której miałem wtedy mały pakiecik akcji, spółkę 7bulls (spółka istnieje, ale wycofano ją z GPW). W tamtych czasach wystarczyło tylko, że jakaś spółka ogłosiła że wchodzi w branżę informatyczną i to było wystarczającym bodźcem do dynamicznego wzrostu jej notowań.
Dowodem tutaj są akcje Optimusa, którego wzrost był wręcz imponujący !! Kurs min. z 1999 roku na poziomie około 33 zł wzrósł do poziomu 377zł rok później. Gdybym wtedy sprzedał te akcje uzyskałbym bajeczną wręcz stopę zwrotu z zainwestowanego kapitału na poziomie około 850%.
Powodem ówczesnej "internetowej gorączki" na przykład w USA była premiera przeglądarki Netscape i możliwość przeglądania internetu, a potem  Windowsa 95 z przeglądarką Internet Explorer. Nie bez znaczenia były również niskie stopy procentowe i konieczność szukania branż, w których byłaby możliwość pomnożenia kapitału. Takie możliwości dawał internet, gdzie można było zdobyć środki przedstawiając swoją nie zawsze perspektywiczną koncepcję biznesu.

I tak technologiczny indeks  Nasdaq osiągnął rekordową wartość w marcu 2001, a było to ponad 5100 punktów i jak do tej pory nie pobił tego poziomu.


W Polsce z kolei swoje najlepsze czasy miał indeks nowych technologi TechWiG, który tylko w styczniu 2000 roku wzrósł o 22%, a w lutym osiągając szczyt było to 77%. Potem było już tylko gorzej i z miesiąca na miesiąc indeksy traciły na wartości, a  ludzie widząc spadki tracili wiarę w spółki "nowej gospodarki".
Wiele firm wtedy poupadało nie realizując założeń z przedstawionych biznesplanów, ale te które przetrwały  ciężki okres po pęknięciu bańki internetowej dziś należą do potentatów i wciąż się doskonale rozwijają (Google, eBay, Amazon).
Teraz z perspektywy czasu wszystko wydaje się proste, ale wtedy miałem na ten temat inne zdanie. Byłem częścią tłumu który cechował wielki entuzjazm do zachodzących zmian. Mając akcje spółki z branży cieszyłem się kiedy mogłem w tych zmianach uczestniczyć, choćby przez wzrost wartości posiadanych akcji. Jednak moment kiedy czar prysł, był dla mnie momentem uśpienia i kiedy spółka zaczęła tracić na wartości ignorowałem istotne rynkowe sygnały o których wtedy nie miałem zielonego pojęcia. Moment zwątpienia przyszedł kiedy kurs akcji Optimusa z ceny max 377zł zapikował do poziomu poniżej 100zł.
Wtedy wyszedłem z rynku i mimo, że transakcja w sumie okazała się zyskowną nie do końca byłem z niej zadowolony tracąc możliwość większego zysku.

Przykład Optimusa był bardzo ciekawym doświadczeniem, mimo że nie było ono kosztowne od strony finansowej, to był to dla mnie prawdziwy test i to przez duże T.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


www.maklerska.pl