czwartek, 19 marca 2015

Składniki portfela



Struktura portfela akcji sierpień 2010

Po zmianie trendu w marcu 2009 roku o czym wspominałem  postanowiłem zbudować portfel na nową hossę i zabrałem się do roboty. Powyżej pokazana jest struktura portfela po ponad roku akumulacji. Jak widać nie ma już tam Leasco o którym pisałem wcześniej, z zamiast tego do portfela dołączyła spółka S4E z rynku NewConnect, znacząco powiększony został też udział w spółce MCI. Wtedy w sierpniu 2010 minął ponad rok od czasu akumulacji akcji i według wstępnych założeń na tym miałem poprzestać. Jeśli chodzi o skład ilościowy portfela to wyglądał on tak :

Papier
Cena akt.
Zmiana
dzienna
Ilość
Wartość
Śr.
cena
zakupu
Zysk
/
strata
Udział
7.05
0.08
4035
28446.75
3.91
12669.90 [80.31%]
34.92%
2.04
0.00
11021
22482.84
1.35
7604.49 [51.11%]
27.60%
4.05
0.06
4805
19460.25
2.76
6198.45 [46.74%]
23.89%
7.10
0.00
1555
11040.50
5.91
1850.45 [20.14%]
13.55%

Gotówka
29.39

Papiery
81430.34


Gotówka + kredyt
81489.12
Rachunek
81459.73

28327.73
[53.32%

Skład portfela akcji sierpień 2010

Ja widać powyżej wartość portfela była znacząco wyższa od chwili jego powstania, a na każdej z pozycji byłem na przyzwoitym plusie. O ile po zmianie trendu w marcu 2009 rynek odbił się od dna dość dynamicznie co zresztą widać po wartości portfela, to w 2010 była konsolidacja, która trwała aż do  połowy 2011. Podjąłem wtedy decyzję o dalszej akumulacji, bo ceny pozostawały wciąż atrakcyjne, a o przewartościowaniu nie było mowy nie mówiąc już o zmianie trendu, bo taka kończyła by się końcową fazą hossy i hiperbolą na wykresach.
Zresztą do rynków akcji wciąż była awersja, pewnie inwestorzy mieli świeżo w pamięci bessę 2007-2009, która zdewastowała nie jeden portfel. Mimo że PKB zaczął rosnąć były to niewielkie wartości., gospodarki Unii miały problemy fiskalne, a część państw zgrożona była bankructwem jak chociażby Grecja , której temat wałkowany jest do dzisiaj. W niekorzystnej sytuacji była też Hiszpania, czy Włochy. To sprawiło, że giełda zostawała znowu omijana szerokim łukiem przez inwestorów i najlepsze co mogło spotkać kogoś kto miał wtedy akcje to trend horyzontalny, a na nim szczególnie dla kogoś kto bawi się handlem naprawdę trudno zarobić.
W mojej opinii najlepszym rozwiązaniem jakie można było wtedy wybrać dla inwestora długoterminowego było dobieranie akcji, zwiększanie udziałów i tak też zrobiłem, Wybór padł na spółkę z portfela MCI.  

środa, 11 lutego 2015

Budowanie portfela akcji


Jak pisałem wcześniej budowa portfela akcji wymaga od inwestora szczególnej uwagi, a jeden z ważniejszych parametrów dotyczy koncentracji, bądź dywersyfikacji. W moim przypadku był z tym problem, ponieważ sporo w literaturze giełdowej jest rad w stylu "nie wrzucaj wszystkich jaj do jednego koszyka" , "zawsze stawiaj zlecenia stop loss" , czy "inwestuj małe kwoty ograniczając ryzyko". Mając pewne doświadczenia giełdowe musiałem mocno zweryfikować te twierdzenia jednocześnie odpowiadając sobie na kilka pytań. 
Doszedłem do wniosku że mój portfel będzie skoncentrowany i składający się z nie więcej niż 3-5 spółek dobranych w odpowiednich proporcjach.

W zasadzie to mógłbym mieć tylko jedną bardzo dobrą spółkę, jednak mając ich więcej w portfelu mam możliwość obserwacji stóp zwrotu i widać że każda z nich zachowuje się dość specyficznie. W danym czasie jedna spółka jest w trendzie wzrostowym i ładnie rośnie, ale po czasie następuje zmiana warty i jest odwrotnie - jej rolę przejmuje inna z portfela. Jeżeli ze spółką jest wszystko w porządku nie ma sensu wyrzucać jej z portfela, a korekta, czy meczący trend horyzontalny jest okazją do dobierania akcji i zwiększenia udziałów. W tym momencie wg.mnie stawianie zleceń stop loss nie ma sensu. Jak sobie policzyłem na przestrzeni paru lat gdybym stawiał takie zlecenia wyrzuciło by mnie z rynku kilkadziesiąt razy, bez gwarancji tańszego odkupienia akcji ... to przypomina mi analogię z kasynem, zresztą takim pojeciem giełda określana jest przez sporo "graczy".
Zaznaczam że koniecznym warunkiem do takiego zachowania w moim przypadku jest odpowiednia identyfikacja trendu głównego, a ten musi być wzrostowy. (hossa)
W przeciwnym wypadku kupowanie akcji na rynku spadkowym jest niczym innym jak tzw. łapaniem spadających noży.

Innym ważnym pytaniem na które musiałem sobie odpowiedzieć to co chcę osiągnąć inwestując na giełdzie ?
O ile na początku mogła to być zabawa połączona z ekscytacją, to teraz już wiem że moim celem nadrzędnym jest niezależność finansowa.  

Mam pełną świadomość, że to co robię jest związane z pewnym ryzykiem, ale bez niego nie miałbym żadnej możliwości osiągnięcia celu głównego. Z tego też powodu kwoty jakie inwestowałem były jak dla mnie duże i sięgały 1/3, a czasem 1/2 pensji. Ponieważ przez kilka lat mocno ograniczałem koszty i konsumpcję mogłem sobie na to pozwolić, akcje zacząłem kupować pod koniec 2008 roku, a ostatnie zakupy dokonałem w listopadzie 2014 i na tym poprzestanę.
Ponieważ wcześniej (przed 2008) nie prowadziłem dość dokładnie dziennika zdarzeń z poczynionych inwestycji mój portfel na starcie w marcu 2009 roku wyglądał tak:
Aktywa
Nazwa
Dostępna ilość
Cena zamknięcia
Wartość
Waluta
LEA
250.000
0,02
5.000,00
PLN
LENA
11.010
1,03
11.340,30
PLN
MCI
2.500
2,45
6.125,00
PLN
RELPOL
4.800
3,23
15.504,00
PLN
Suma

   
Podsumowanie
Suma aktywów:
37.969,30

PLn

Powyższy portfel jest wynikiem wykorzystania wolnych środków jakimi dysponowałem w owym czasie. Jedna spółka (Leasco) na której poniosłem stratę około 80% zostałą wyrzucona z niego około listopada 2009. W zasadzie sam nie wiem co skłoniło mnie do trzymania tych akcji. Leasco praktycznie niczym się nie zajmowało. Kiedyś firma leasingowa, potem produkująca milardy akcji obiecująca wejście w sektor handlu Co2 (ekologia) . Niejaki prezes Mazur okazał się zwykłym oszustem wyprowadzając przez giełdę (wtedy rynek CETO) miliony złotych przez emisje coraz to nowych nic nie wartych akcji.
Przestrzegam przed takimi spółkami, które obiecują coś czego tak naprawdę nie ma, bo zarządy takich spółek nie mają czystych intencji a ich cel główny to wyprowadzenie z giełdy środków przez puszczenie w rynek nic nie wartych akcji. Podobna sytuacja była np. ze spółką Infinity należąca do speca od marketingu politycznego Piota Tymochowicza. 
To już wogóle był przekręt, bo dotyczył nieśmiertelności, a idea działania tej spółki była chyba zrozumiała  tylko dla samego założyciela. Fakty był takie, że założyciele szybko i po cichu wyprzedali swoje akcje  "ubierając" w nie inwestorów narażając ich na ogromne straty. Wszystko to odbyło się oczywiście w majestacie prawa i jak czasem widzę tego Pana w TV wypowiadającego się jako eksperta i autorytet zastanawiam się, czy w tych czasach pojecie etyki i reputacji w biznesie ma jakiekolwiek znaczenie ...
Zresztą ktoś kto obserwuję giełdę widzi poczynania Petrolinwestu (ten proceder wciąż trwa) i coraz większe straty spółki. Moje doświadczenie z Leasco mimo, że okazało się kosztowne nauczyło mnie żeby na takie spółki uważać jak na miny i szkoda nawet 10zł na takie twory.

piątek, 9 stycznia 2015

Cash is King


Na temat wolnej gotówki można by napisać sporo, ale zasada że na rynkach finansowych szczególnie w sferze inwestycji jest ona najważniejsza według mnie jest nie podwarzalna, Zresztą to samo można powiedzieć o gospodarstwach domowych, gdzie czasem jej brak w momencie gdy jest naprawdę potrzebna może przysporzyć nam sporo kłopotów włącznie z braniem bardzo niekorzystnych tzw.kredytów chwilówek. 
W moim przypadku dopływ gotówki jest taki sam jak u większości czyli z pracy na etacie i tak zasilałem rachunek inwestycyjny.
Jak wiadomo każdy z nas ma wydatki z których jedne można uniknąć innych już się nie da, a wolne środki jakie nam zostają można wtedy przeznaczyć na inwestowanie. Wydatki to osobny temat, bo sporo z nich można by uniknąć i związane jest to ze zwykłym oszczędzaniem. No ale cóż, czasy mamy jakie mamy, wygodnictwo, prestiż, czasem presja z zewnątrz powoduje że często wydaje się więcej niż zarabia, ale to już wybór każdego z nas. Teraz przechodzę do konkretów jak to się miało w moim przypadku na giełdzie. 
Tylko raz zdarzyło mi się mieć wolne środki w momencie kiedy na giełdzie był ważny punkt zwrotny było w czasie październik 2008- marzec 2009. 

Wcześniej po serii dość dotkliwych porażek związanych z niewłaściwą oceną rynku mój portfel został uszczuplony o kilkadziesiąt procent i było to dla mnie doświadczenie które zapamiętam do końca życia. 
Dodatkowo w chwilach największych spadków miałem otwartą linię kredytową i oprócz tego, że wartość aktywów (akcji) spadała to dodatkowo musiałem zwracać uwagę na zabezpieczenie kredytu. Oczywiście teraz wiem, że najlepszym rozwiązaniem byłoby trzymać tylko gotówkę i spłacić zaciągnięty kredyt, ale wtedy mój tok myślenia chyba niewiele miał wspólnego ze zdrowym rozsądkiem.  



wtorek, 28 października 2014

Jeszcze raz o doświadczeniu ...

Zenon Komar  jeden z rozdziałów swojej książki "Sztuka Spekulacji" zaczyna od cytatu:

"Doświadczenie - elegancka nazwa wszystkich nieprzyjemności jakie nas spotkały w życiu"


Uważam, że w tej sentencji jest sporo prawdy, choć dodałbym że dotyczy to również przyjemności które też przecież od czasu do czasu mogą nam się przydażyć. Odnosząc się do giełdy w mojej opinii to bedzie suma wszystkich  korzystnych i niekorzystnych zdarzeń które bezpośrednio nas doświadczyły. 
Jestem prawie przekonany, że człowiek, który zostaje wciąż poddawamy niekorzystnym doświadczeniom prędzej, czy później zostanie tak sponiewierany przez rynek, że w końcu poddaje się i rezygnuje z inwestowania. (tak może być np. w przypadku inwestowania w długiej bessie). Z kolei ktoś kto będzie tylko mile zaskakiwany, jego akcje będą stale rosły, z rynku będą dopływały wciąż dobre informacje może poczuć się na tyle pewny siebie że straci właściwe rozeznanie sytuacji i przeoczy jakiś ważny punkt zwrotny.
Piszę o tym wszystkim, ponieważ w moim przypadku splot korzystnych i niekorzystnych czynników jest pewnie wypadkową aktualnego stylu inwestowania i ulega on stałej zmianie w zależności od czynników sytuacyjnych.
To nie są zmiany dynamiczne, ponieważ jestem inwestorem długoterminowym i moje obecne pozycje trzymam i akumuluję długie lata. Zdaje sobie jednak sprawę, że kiedyś muszą nastąpić modyfikacje w portfelu włącznie ze sprzedażą akcji i zamianą ich na gotówkę.

Mając dotychczasowy wgląd w historię, a konkretnie w cykle hossa/bessa mogłem wykształcić w sobie szereg postaw inwestycyjnych które powodują że aktualnie jestem w miejscu w którym jestem. Chciałbym zwrócić uwagę, że z perspektywy czasu posiadanie akcji nie zawsze było dla mnie dobrą strategią i to nawet bardzo dobrych spółek.
Szczególnie lata 2007-2009 w których poniosłem dotkliwe straty za które ponoszę pełną odpowiedzialność uświadczyły mnie że najważniejsza dla inwestora szukającecgo wspaniałych okazji jest gotówka. Doskonale pamiętam marzec 2009 i podniecenie jakie towarzyszyło mi widząc skrajnie sponiewierany rynek i przecenione akcje czasem nawet o 70-90%. Była to faza rynku którą wtedy oceniłem jako dołek bessy i jak się później okazało była to ocena właściwa. Jedną z rzeczy o których myślałem wtedy to zbudowanie portfela akcji z potencjałem na przyszłą hossę, a do tego celu jak wiadomo potrzebne były środki.
Potwierdziła się zatem jedna z inwestycyjnych zasad "Cash is King", ale o tym w następnym wpisie ...

piątek, 20 czerwca 2014

Koncentracja, czy dywersyfikacja portfela?

Konstrukcja portfela inwestycyjnego może stworzyć inwestorom wiele dylematów, które trzeba rozwiązać. Jednym z nich jest wybór portfela pod kątem jego dywersyfikacji, bądź koncentracji. W mojej opinii każda z tych metod może być skuteczna mimo, że ma swoje wady i zalety.
Osobiście skłaniam się bardziej do koncentracji w inwestowaniu mając oczywiście świadomość jej wad. Z drugiej strony trudno wytyczyć granicę jeżeli mówi się o tych modelach, bo na przykład dla jednych portfel składający się z papierów dwóch spółek już w pewien sposób jest zdywersyfikowany. Dla innych z kolei taki portfel jest bardzo skoncentrowany i obarczony bardzo wysokim ryzykiem.
Uważam, że w jednym i drugim przypadku istotna jest odpowiednia selekcja spółek kupionych w odpowiednim czasie. Wg, mnie szeroka dywersyfikacja istotna jest dla portfeli dywidendowych, w tym przypadku stanowi ona zabezpieczenie przed zdarzeniami jednorazowymi np. brak wypłaty dywidendy przez spółkę X z takiego portfela.
Zresztą autorytet w tej dziedzinie jakim jest W.Buffet twierdzi:

"Szeroka dywersyfikacja jest konieczna wtedy, gdy inwestorzy nie wiedzą co czynią"

Ja to rozumiem tak, że lepiej inwestować w spółkę dobrą, niż całą masę spółek o wątpliwej kondycji. W praktyce nie jest to jednak takie proste jak pisze Buffet. Najlepsze spółki trzeba wyłowić z całej masy przeciętniaków, a to już wymaga pewnych umiejętności, determinacji i pewnie nie zaszkodzi mieć trochę szczęścia. Po dokonaniu wyboru i zakupu w odpowiednim momencie pozostaje wierzyć w możliwości rozwojowe spółki i kompetencje zarządu. Zgadzam się z Buffetem, że czas jest przyjacielem znakomitego przedsiębiorstwa, a wrogiem miernego, dlatego prędzej, czy później dobre aktywa w portfelu zaczynają rosnąć.


W miarę możliwości idealnie byłoby kupować najlepsze aktywa na rynku, jednak spółki zachowują się bardzo różnie. Szczególnie spółki cykliczne są bardzo kapryśne, ich zmienność potrafi zadziwić nie jednego inwestora, jednak to one dają najwyższe stopy zwrotu. Najwięcej takich spółek mamy w segmencie średnich i małych spółek. O wiele stabilniejsze są spółki ciężkie (te z WIG20), te z kolei uważam świetnie nadają się do portfeli dywidendowych, jak i dla inwestorów bardziej defensywnych nie lubiących większego ryzyka.
Mój realny portfel składa się z 3 spółek,  jedna jest z indeksu WIG50, jedna jest z WIG250 i jedna z rynku NewConnect. Dodatkowo od dwóch miesięcy prowadzę wirtualny portfel spółek dywidendowych na który składa  się  20 spółek ze wszystkich rynków. W niedalekiej przyszłości chciałbym zarządzać właśnie takim portfelem, póki co jestem na etapie obserwacji i opracowania szczegółów technicznych jego powstania ...



środa, 11 czerwca 2014

Pierwsze giełdowe zapiski


Na początku mojej działalności inwestycyjnej starałem się zapisywać wszystkie transakcje w zeszycie, a dla niektórych spółek sporządzałem wykresy na papierze milimetrowym obserwując wahania kursów. Po pozbyciu się danego waloru zaniechałem tych czynności i sporządzałem te zapiski do następnych. 
Po czasie zupełnie mi się to nudziło, bo wydawało się nudne, poza tym wykresy można było znaleźć na ostatnich stronach "PARKIETU". Krokiem milowym w tej dziedzinie był Internet i obiektowy język oprogramowania Java dzięki któremu sporządzane są wykresy on-line z dostępem do narzędzi analizy technicznej.
O ile każdy może zarchiwizować dane transakcji, koszty zakupu i sprzedaży akcji, stopę zwrotu z inwestycji czy koszty prowizji to mało kto podczas tych czynności analizuje aktualną sytuację rynkową, a przede wszystkim komponent emocjonalny transakcji. Owszem, może na początku pojawić się w zależności od powodzenia, albo niepowodzenia jakaś samokrytyka, ale najczęściej trwa ona dość krótko i często o błędach się zapomina, albo zwyczajnie nie chce się o nich pamiętać.
Tak było w moim przypadku i na początku roku 2004 podjąłem decyzję  o prowadzeniu dzienniczka zdarzeń w którym w będę zapisywał swoje subiektywne odczucia na temat giełdy, analizował na bieżąco sytuację portfela, czy pisał o tych sprawach, które z mojego punktu widzenia uważał będę za ważne. Ponieważ nie chciałem sobie robić jakiegoś specjalnego reżimu jeśli chodzi o częstotliwość dokonywanych wpisów robiłem je kiedy po prostu miałem na nie ochotę. W praktyce wyglądało to tak, że otwierałem dokument tekstowy i po wpisaniu daty pisałem o czymś co aktualnie uważałem za istotne. Na początku dziennika wyznaczyłem sobie cel długoterminowy, żeby wiedzieć jaką drogą chcę podążać i zawsze po otwarciu pliku był on dla mnie widoczny. Ciekawie temat dzienniczka opisał pewnien bolger w jednym ze swoich wpisów:

"Być może wyda się komuś śmieszne, że dorosły inwestor prowadzi dzienniczek jak piątoklasista. Nic bardziej mylnego.

6 PRAWD O PISANIU DZIENNICZKA

1. Odciąża to naszą pamięć – nie musimy wszystkiego pamiętać, a w każdej chwili możemy do czegoś wrócić.
2. Poprawia przejrzystość myśli – na papierze łatwo dostrzec to, czego nie widać w głowie. Często jak spiszemy wszystkie „za” i „przeciw” kupnu danego waloru okazuje się nasze rozważania są sprzeczne. Tymczasem w głowie był sygnał już do kupna.
3. Pozwala dostrzec (przypomnieć) w jakim stanie emocjonalnym znajdowaliśmy się podczas najbardziej trafionych/chybionych inwestycji. Po kilku próbach powinna pojawić się widoczna zależność.
4. Z ogromną łatwością możemy wrócić do historii, zobaczyć jak rozwijało się krok po kroku nasze myślenie o rynku. ( o ile nie zgubimy dzienniczka)
5. Pozwala uczyć się na własnych błędach. Często dopiero po upływie jakiegoś czasu widać ewidentnie, gdzie był popełniony błąd. Przypominając sobie o nim – jesteśmy w stanie uniknąć go w przyszłości.
6. Kosztuje nas od 20 do 60 minut dziennie."

Sądzę że punkty powyżej są jak najbardziej prawdziwe, może za wyjątkiem punktu ostatniego - akurat w moim przypadku to zdecydowanie za dużo ...


sobota, 7 czerwca 2014

Istotna zmiana strategii



Początek roku 2004 przyniósł kontynuację trendu wzrostowego i większość inwestorów mogła odnotować na swoich portfelach akcji naprawdę pokaźne wzrosty. Grono spółek już po kilku miesiącach mogło pochwalić się wzrostami rzędu kilkaset procent. 
Taki stan rzeczy oczywiście prędzej, czy później musiał spowodować realizacją zysków przez niektórych inwestorów. Jeżeli rynek nie ulega w tym momencie przesileniu i nie ma zmiany trendu wchodzi wtedy w stan konsolidacji. Na giełdzie panuje wtedy trend boczny tak nielubiany przez inwestorów, szczególnie tych bardziej aktywnych, lubiących dużą zmienność.

Z tej perspektywy czasowej wygląda to bardzo prosto, ale w tamtym czasie miałem spore dylematy. Mój portfel zyskiwał już ponad 100%, a na akcjach  MCI zysk wynosił około 200%, zatem była to stopa zwrotu która była dla mnie całkiem zadowalająca. Cały czas miałem w pamięci poprzednią hossę (internetową) i nie chciałem popełnić tego samego błędu co ostatnio tzn. stracić większość zysku. i postanowiłem sprzedać wszystkie akcje, czekając na jakąś większą korektę, a może bessę.

Chcąc poszerzyć wiedzę z dziedziny inwestycji zacząłem szukać pozycji z literatury giełdowej i trafiłem na pozycję  "Mówi Warren Buffet. Mądrość i humor największego inwestora wszechczasów" autorstwa Janett Lowe. To była moja pierwsza książka o Warrenie Buffecie i od razu spodobał mi się jego styl inwestowania. Mądre cytaty, motta, cała historia tego inwestora naprawdę może człowiekowi dodać motywacji do działania  i dać niezłego "kopa" komuś kto chce odnieść sukces. Ten skromny inwestor z Omahy osiągający bajeczne stopy zwrotu i będący na szczycie najbogatszych ludzi świata może pobudzić wyobraźnię niejednego inwestora, a jego dość prosty styl oparty na  inwestowaniu w wartość w długim terminie przynosi znakomite efekty.

Obecnie pozycji o której wspominałem nie ma w księgarniach internetowych, ale za to są inne oddające istotę inwestowania i mądrość życiową W.Buffeta jak chociażby:

Warren Buffet o biznesie. ePub - ebookNa sposób Warrena BuffettaJak to robi Warren Buffet?


                                                                                     
Warren Buffett inwestuje jak dziewczyna. Dlaczego powinieneś iść w jego ślady?Zarządzanie w stylu Warrena BuffettaI Ty możesz zostać Warrenem Buffettem, czyli inwestowanie skoncentrowane na GPW
                                                                                 

W moim przypadku poznanie strategii Buffeta było kamieniem węgielnym w procesie inwestowania, jednak jego reguły zacząłem wdrażać dopiero po latach. Z pewnych względów o których napiszę później strategia Buffeta nie od razu okazała się dla mnie optymalną, choć na samym początku byłem nią zafascynowany.


www.maklerska.pl