Po pęknięciu bańki internetowej w 2000 roku mój staż na giełdzie wynosił 3 lata i wydawało mi się to już bardzo długo, Teraz wiem z perspektywy czasu, że było to błędne przeświadczenie. Nie mniej jednak wtedy pokusiłem się o parę cennych wniosków, które miały pomóc mi w procesie inwestowania.
Dodam tylko, że inwestując poznawałem nie tylko samą giełdę, ale głównie siebie i zacząłem obserwować swoje poczynania z "pozycji świadka". Tak postawa sądzę, że pozwala na kontrolowanie swoich emocji, ale też na nabranie odpowiedniego dystansu i chłodnej analizy sytuacji. Główne wnioski jakie wtedy nasuwały mi się były mniej więcej takie:
- wcześniej byłem posiadaczem lokat bankowych na których systematycznie dopisywano procenty, nie mogłem tego samego powiedzieć o akcjach, gdzie kursy większości z nich są bardzo niestabilne i w krótkim terminie wręcz nieprzewidywalne.
- jeżeli kurs akcji spółki X rośnie, lub spada to jest to czymś spowodowane, dlatego istotne jest znalezienie czynników odpowiedzialnych za taki stan rzeczy.
- jeżeli spółka którą posiadam spada do pewnego poziomu którego nie jestem w stanie zaakceptować najlepiej możliwie szybko wyjść z inwestycji (ciąć straty). Z tym wiem że miałem problem, no cóż fajnie jest mieć rację, ale nie zawsze tak jest ...
- jeżeli spółka którą posiadam rośnie muszę mieć świadomość, że nie będzie rosła wiecznie i trzeba opracować jakiś plan wyjścia z inwestycji inkasując maksymalny zysk. (wtedy nie miałem jeszcze takiego planu).
- jeżeli spółka którą posiadam rośnie muszę mieć świadomość, że nie będzie rosła wiecznie i trzeba opracować jakiś plan wyjścia z inwestycji inkasując maksymalny zysk. (wtedy nie miałem jeszcze takiego planu).
- co jakiś okres czasu na giełdzie występuje prawdziwe szaleństwo, raz kursy akcji rosną do absurdalnych poziomów, innym razem są nieprzyzwoicie tanie. Identyfikacja tych okresów to najlepszy czas na zajęcie, albo opuszczenie rynku.
- przesadna aktywność na rynku tzn. częste kupowanie i sprzedawanie akcji prowadzi donikąd. To czysta spekulacja poparta nierzadko subiektywnymi przesłankami. W moim przypadku raczej takie działanie wpływało na uszczuplenie, niż wzrost portfela.
- naprawdę duże stopy zwrotu osiągałem jak potrafiłem trzymać akcje w dłuższym terminie (akcje Optimusa trzymałem przez 1,5 roku)
- inwestowanie, czy spekulacja na giełdzie jest sprawą czysto subiektywną, nikt nie może narzucać nikomu własnego stylu. Warto mimo wszystko poznać wiele strategii dla stworzenia tej jednej unikalnej skrojonej "pod siebie"
- nigdy nie można o sobie powiedzieć, że wie się wszystko, pokora to jeden z kluczowych czynników w procesie inwestowania, pewność siebie prędzej, czy później prowadzi do porażki
- cały czas trzeba wzbogacać swój warsztat narzędzi inwestycyjnych poprzez analizowanie rynku, czytanie literatury giełdowej, biografii sławnych ludzi rynku, opinii niektórych analityków, analizy wskaźników, wykresów.
- do dostępnych informacji trzeba podchodzić krytycznie, naprawdę cenne informacje raczej nie będą dostępne dla przeciętnego inwestora, dlatego istotne jest czytanie między wierszami.
Mimo że potrafiłem już wtedy wyciągać bardzo proste wnioski, mój stopień zaangażowania na rynku znacznie spadł, co było spowodowane między innymi nauką do matury, a potem rozpoczęciem studiów połączonych z pracą zawodową.