niedziela, 4 maja 2014

Od tradera do inwestora długoterminowego cz.2

Koniec lat 90-tych ubiegłego wieku był dla mnie bardzo ciekawy. Zatrudniłem się w znanej korporacji na Śląsku i pierwsze co mnie tam zachwyciło to organizacja w zachodnim stylu wspomagana komputeryzacją na szeroką skalę. Jako dotychczasowy posiadacz komputera osobistego Commodore 64 cały czas nie mogłem się nadziwić możliwościami nowych maszyn. 
Te z kolei były dobrem luksusowym, ponieważ koszt monitora z komputerem klasy PC oscylował w granicach 5 tys.złotych, z kolei laptopy z najniższej półki kosztowały około 10tys.!! , zatem dla wielu zakup takiego sprzętu pozostawał w sferze marzeń, dla mnie zresztą też, a jeżeli tylko była możliwość w pracy zasiadałem za klawiaturą i poznawałem możliwości Pecetów nie mogąc wyjść z podziwu.
Jeszcze większe zdumienie wywołał u mnie Internet i jego możliwości. Polska uzyskała dostęp do internetu w 1991 jak USA zniosły blokady sieciowe na połączenia z naszego kraju.
Pierwszy polski portal Wirtualna Polska zastartował w 1995 roku, a Onet w 1996. Znane wszystkim Allegro zaczęło działać w 1999 roku. Pewnie niewiele osób zdaje sobie sprawę z racji tych wydarzeń, ale badacze tych przemian na całym świecie określili to zjawisko mianem "rewolucji informatycznej". Jak dotychczas w dziejach ludzkości były tylko dwa takie wydarzenia które wpłynęły znacząco na życie ludzi. Była to rewolucja agrarna i rewolucja przemysłowa. Nie będę się rozwodził nad tymi zjawiskami, ale świetnie opisuje je amerykański futurolog Alvin Toffler w książkach "Początek nowej cywilizacji", albo "Trzecia fala".

Jak to już w historii ludzkości się zdarzało także rewolucja informatyczna była dziełem nowych bohaterów którzy w odróżnieniu od bohaterów poprzedniej rewolucji przemysłowej często nie posiadali wielkiego kapitału, ale za to nadrabiali to niebywałą wiedzą, wyobraźnią i niesamowitym zapałem do pracy. Wymienię tu chociażby takich ludzi jak Bill Gates, Steve Jobs, Michael Dell, Lary Page, Sergiej Brin, Mark Zuckerberg i wielu innych. Ludzie ci z pewnością mają spory wkład w rozwoju cywilizacji i dzięki nim śmiało można powiedzieć, że weszliśmy na wyższy stopień rozwoju ludzkości.Jak się później  okazało w moim przypadku świadomość tych zmian miała kluczowe znaczenie w podejściu do inwestycji ...


piątek, 2 maja 2014

Od tradera do inwestora długoterminowego cz.1

Jak wiadomo sukces na giełdzie zależy od tego jaką potrafimy osiągnąć stopę zwrotu z inwestycji. Oczywiście najlepiej byłoby żeby była wysoka, nawet bardzo wysoka, zatem można ująć w skrócie że trzeba kupić tanio, a sprzedać drogo. Sytuacja wygląda jeszcze lepiej jeżeli kupi się bardzo tanio, a sprzeda bardzo drogo, zatem teoretycznie jest to dość proste. 
Żeby było jeszcze prostsze można to udokumentować kilkoma  wykresami, ale zrobię to w następnych postach, bo sprawa jest niezwykle ciekawa. 
Zaczynając przygodę z inwestowaniem nawet nie pamiętam w jakiej fazie był rynek akcji, może to była dystrybucja, akumulacja, albo trend boczny, w każdym razie moje akcje, a były to akcje Zakładów Tłuszczowych Kruszwica zaczęły tanieć i żeby nie ponieść większej straty sprzedałem je w niedługim czasie . Tak na marginesie to kryterium wyboru właśnie tych akcji była możliwość uzyskania ulgi podatkowej i tak oprócz akcji wpadło mi jeszcze 20% zwrotu z podatku. Wtedy była to ciekawa praktyka stosowana przy sprzedaży spółek z udziałem Skarbu Państwa i w zasadzie wszystkie sprzedawały się na pniu przynosząc już na otwarciu niezłe stopy zwrotu.
Najstarsi inwestorzy (ja nie) pamiętają debiut Banku Śląskiego, gdzie cena podczas debiutu była o ponad 13 razy wyższa od emisyjnej. Można sobie zadać pytanie kto tak te akcje wyceniał i kto tworzył prospekt emisyjny ? 
 
Wiem tylko, że jak kupowałem moje pierwsze akcje, a potem akcje wielu innych spółek poruszałem się po rynku bezwładnie bardziej kierując się chęcią szybkiego zysku, intuicją, byłem aktywny, nawet bardzo aktywny ... poruszałem się od transakcji do transakcji podliczając raz zyski, raz straty. Ponieważ grałem małym kapitałem bardziej traktowałem to jako zabawę, w miarę jak stopniowo dokapitalizowałem rachunek i pojawiły się jakieś większe emocje moja przygoda z giełdą stała się poważniejsza. 
Mimo że grałem większymi pieniędzmi mój status specjalnie się nie zmienił, minęło może jakieś 2 lata i mój rachunek inwestycyjny został uszczuplony o środki które przeznaczyłem na zakup samochodu, a notowania giełdowe sprawdzałem sobie dla sportu z czystego sentymentu dla chociażby kilku spółek które posiadałem kiedyś w portfelu.
Na rachunku pieniężnym zostały mi tylko niewielkie środki które za bardzo nie wiedziałem jak ulokować bo rynek w tym czasie był niemrawy i niewiele się działo, a był to początek roku 1998  ...

sobota, 26 kwietnia 2014

Motywacja - jeden z kluczy do sukcesu na giełdzie

Zanim wspomnę coś o motywacji przytoczę motto, które ma istotny wpływ na jej poziom:
         "Jeżeli sam się nie zdyscyplinujesz, zdyscyplinują Cię inni ... "
Jak wiadomo każde działanie wymaga określonej motywacji, aby je wogóle podjąć. Zatem od razu nasuwa się pytanie co może motywować do inwestowania na giełdzie ? 
Jak dla mnie odpowiedź jest banalnie prosta, chodzi oczywiście o zarabianie pieniędzy, choć ta kwestia wymaga rozwinięcia ...
Gdyby sprawa sprowadzała się tylko do pieniędzy wystarczyłaby mi praca na etacie, którą teraz wykonuję i mimo że daje mi przyzwoity poziom zadowolenia zawsze szukałem  czegoś co potrafi poszerzyć horyzonty i jednocześnie przynieść dodatkowe dochody. 
Śmiało mogę napisać po latach, że giełda potrafi sprostać takim oczekiwaniom i choć na początku sprawy wyglądają na niezwykle zagmatwane, potem wszystko układa się w logiczną całość. To motywacja do działanie powoduje, że chcemy robić coś jak najlepiej, uczymy się, angażujemy się finansowo, emocjonalnie i czasowo. 
Pomimo, że  cel  inwestycji to  zarabianie pieniędzy, jak dla   mnie nie są  one celem nadrzędnym, a tylko narzędziem do realizacji marzeń. Te z kolei są różne, jedne kosztowne inne mniej, mogą być czasem bardzo pospolite, albo dość wyszukane. Jeżeli zatem  mają   decydować o naszej jakości życie i być   elementem sukcesu dlaczego ich nie realizować ?!

Obserwując ilość rachunków inwestycyjnych można zauważyć, że od paru lat mamy stabilizację i specjalnie nie przybywa nowych inwestorów. Sądzę jednak że przyszłość przyniesie nam nowe wyzwania, jak chociażby konieczność samodzielnego gromadzenia środków na starość. Jak wiadomo OFE idą do likwidacji, zatem ich rola na giełdzie będzie niewielka, z kolei wielkość emerytury z ZUS-u już może co niektórym spędzać sen z powiek ...
 
Pozostawienie ludzi samym sobie, a wygląda na to, że nasz rząd w tej kwestii jest bezradny nie wróży dobrze przyszłym emerytom ... samo podniesienie wieku emerytalnego będące szukaniem oszczędności, a przymykanie oka na grupy uprzywilejonane świadczy o hipokryzji kolejnych grup rządzących.
Zresztą społeczeństawa zachodu i nasze starzeją się, a problem z wypłatami emerytur związany z niedotrzymaniem tzw.umowy pokoleniowej może być naprawdę spory ...
Ciekawą poyzcją poruszającą ten problem jest "Przepowiednia bogatego ojca" R.Kiyosakiego, oby tylko czarne wizje autora zawarte w tej książce nie sprawdziły się, choć dają wiele do myślenia ...
Przepowiednia bogatego ojca


wtorek, 22 kwietnia 2014

Specyfika literatury giełdowej ...

Wszelkie materiały na temat giełdy, a konkretnie ich właściwy dobór jak się później okazało w moim konkretnym przypadku nie było wcale takie proste. O ile na początku przygody z inwestowaniem człowiek się nad tym specjalnie nie zastanawiał, to po dłuższym czasie trzeba było coś zmienić. Dobitnym przykładem jest tutaj właściwy dobór literatury z zakresu giełdy. O ile na początku powstania rynku kapitałowego w Polsce był jej deficyt i biblią dla inwestorów mogła być zresztą całkiem dobra "Sztuka Spekulacji" to po latach można było zaobserwować swoisty zalew literatury tego pokroju. No właśnie i tu pojawia się pytanie co wybrać, aby najlepiej na tym skorzystać ?
Jaka książka najlepiej spełni moje oczekiwania i spowoduje że stanę się lepszym, skuteczniejszym inwestorem?
Dla mnie sprawa jest już oczywista, choć do pewnych wniosków dochodziłem przez dłuższy czas i postaram się co nieco wyjaśnić. Na początku mojej przygody z giełdą starałem się akcje kupować i sprzedawać z zyskiem dlatego chciałem być dobrym traderem ... mimo wszystko wyniki moich transakcji nie były dobre i takie inwestycje powodowały u mnie pewien dyskomfort.
Teraz już wiem że najlepiej czuję się jako inwestor długoterminowy, dlatego interesuje mnie literatura z dziedziny tych inwestycji.

Chyba najważniejsza kwestia dla mnie to autorzy publikacji. Dla mnie wzorem do naśladowania są ludzie sukcesu, którzy mają na koncie spore osiągnięcia i sprawdzili się jak wybitni inwestorzy. Skoro tym ludziom udało się odnieść sukces, to  stosując się do ich wskazówek istnieje prawdopodobieństo, że może akurat i mi się uda.
Nie chcę nikogo obrazić, ale pojawiło się wielu ludzi znikąd, autorów książek publikacji, analityków, i innych których staram się unikać. Ludzie Ci uczą inwestowania, zachęcają do zapisywania się na różne kursy, starają się prowadzić przyszłego inwestora za rączkę, a sami często nie kupili nawet jednej akcji. Czy za wzór chcielibyśmy mieć takich "pseudo nauczycieli"?
Swoistą grupą są też wykładowcy akademiccy, który publikują swoje "wypociny" opisując teorie na temat giełdy niezrozumiałym bełkotem i tysiącami wzorów. Tym samym robią krzywdę swoim studentom będącym przecież potencjalnymi przyszłymi inwestorami.
 
Uważam że każdy przekaz powinien być prosty i zrozumiały dla ludzi potrafiących logicznie myśleć, bo "sukces tkwi w prostocie" i tak też jest wg. mnie z inwestowaniem. 
To właśnie "inwestycyjny bełkot" autorów książek, analityków, czy innych pisarzy giełdowych powoduje to, że ludzie szybko się zniechęcają do wejścia na rynek sądząc, że to nie dla nich, a wiedza z tej dziedziny należy do tajemnej, niedostępnej dla przeciętnego śmiertelnika ...

Myślę że szukając autorytetów od których moglibyśmy się czegoś nauczyć, to oprócz tych z dziedziny inwestowania wiele wskazówek otrzymamy od znanych ludzi biznesu, polityki, sportu, wojskowości, medycyny, a nawet religii i innych ... ciekawe nieprawdaż ?
Giełda związana jest ściśle z ekonomią, a ta z kolei należy do nauk społecznych, stąd mamy tak szerokie spektrum dziedzin z którymi można znaleźć powiązanie. 
Rozpoczynając inwestowanie na giełdzie najważniejsza jest wg. mnie motywacja, zresztą to ona kierunkuje nasze działanie w różnych dziedzinach życia, ale w tym przypadku to element, który determinuje nasz start w świecie inwestycji ... 

czwartek, 17 kwietnia 2014

Cykle koniunkturalne, a inwestowanie cd.

W poprzednim już dość odległym poście wkleiłem wykres indeksu SWIG80. Sytuacja na giełdzie zmieniła się na tyle że tego indeksu już nie ma. W zamian za to indeksy mniejszych spółek reprezentuje  WIG50 i WIG250. Ponieważ WIG250 w miarę wiernie odzwierciedla wykres swojego poprzednika wklejam go w czasie rzeczywistym tj. po okresie 3 lat. W poprzednim wpisie na wykresie widać dodatkowo prostą średnią wykłądniczą EMA21, podobna zresztą średnia jest na aktualnym. To bardzo proste narzędzie które oferuje każdy program do analizy technicznej okazało się dość pomocne w hossie i przy zachowaniu dyscypliny również w bessie ... pozwoliło na  określenie momentów wyjścia i wyjścia z rynku.
Pomimo, że raczej inwestuje fundamentalnie absolutnie nie bagatelizuję techniki i w mojej opinni jest ona swietnym uzupełnieniem w chwilach decydujących na rynku, głownie w początkach i końcach rynków byka i niedźwiedzia ...


 Wykres indeksu WIG250

Obserwując powyższy wykres i mając świadomość cykli koniunkturalnych w gospodarce inwestowanie staje się dużo prostsze, bo wtedy można stworzyć plan i swoistą unikalną strategię działania tak ważną w skutecznym inwestowaniu.

"Ludzie nie planują przegrywać, przegrywają bo nie planują"

niedziela, 16 października 2011

Cykle koniunkturalne, a inwestowanie

Osobiście uważam że najlepszą metodą osiągania dużych zysków na giełdzie dla inwestora giełdowego jest synchronizacja z cyklami koniunkturalnymi. Poniżej mamy uproszczony wykres cyklu koniunkturalnego w gospodarce, który bardzo zbliżony jest do cykli giełdowych.


Jak widać rozwój gospodarczy nigdy nie przebiega w sposób liniowy, w zasadzie porusza się od fazy depresji do rozkwitu. Charakterystyczne są w nim fazy przejściowe takie jak ożywienie, czy kryzys. 
Istotne jest też to, że rozwój jest zawsze wzrostowy tzn. każda kolejna depresja jest na poziomie wyższym niż poprzednia. W innym przypadku można by mówić o cofnięciu rozwoju cywilizacyjnego , czego jeszcze nie byliśmy świadkami. Biorąc pod uwagę rozwój technologi, medycyny, nauk ścisłych itp. taki wariant jest mało prawdopodobny.. 
Zakładając nieustanny rozwój można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że przedsiębiorstwa również będą się rozwijać, wytwarzając coraz to nowsze. lepsze produkty, pomnażać kapitał, zatrudniać ludzi etc. 
Wszystko to spowoduje po pewnym czasie że ich akcje będą rosły.
Kiedy w takim razie rozpocząć swoją przygodę z inwestowaniem ?
Wszystko wygląda fajnie jak się spojrzy na wykres długoterminowy jaki mamy poniżej:

Wykres indeksu indeksu SWIG80

Jak widać na powyższym wykresie wszystko wygląda super. Można zaobserwować na nim solidny
 "rynek byka" w latach 2006 do połowy roku 2007. Ten rynek w rzeczywistości trwał od 2003 
roku, ale to inny temat ...
Napiszę tylko że od początku wielkiej hossy do jej końca indeks małych spółek wzrósł o około
 1500% co jest wynikiem spektakularnym, a niektóre spółki zanotowały wzrosty sięgające kilka tys. procent. 

Dla inwestora długoterminowego zatem oczywistą sprawą jest w którym momencie rynku zajmować pozycję.  To dołek bessy chociażby ten z 2003 roku i ten który widać na wykresie tj. okolica marca 2009 to niemalże idealne momenty do zakupu akcji. Czy to jest proste ?
Gdyby to było proste większość inwestorów (nie tylko tych długoterminowych) byłoby milionerami, ale tak nie jest. Jest wiele przyczyn odpowiadających za taki stan rzeczy, ja zwrócę uwagę tylko na wszechobecny strach panujący w fazie dołka bessy ... zniechęcenie, rynkowa panika  jest tak wielka, że inwestorów krępuje swoisty paraliż, który nie pozwala podejmować im racjonalne decyzje. 
W tym czasie rynkowi zawodowcy trzymają się swoich reguł np.Warren Buffet: 


"Wielkie okazje inwestycyjne pojawiają się gdy wspaniałe spółki są dotknięte
 przez niespodziewane okoliczności, które powodują przecenę akcji"



"Po prostu staramy się być lękliwi, kiedy inni są chciwi, a staramy się być chciwi, 
kiedy inni są lękliwi"















czwartek, 24 marca 2011

Magia procentu składanego, jeden z fundamentów inwestowania

Zanim napiszę coś o mojej strategii inwestycyjnej jaką jest inwestowanie długoterminowe muszę wspomnieć o czymś, co tak naprawdę mnie do niej przekonało.
Chodzi mi konkretnie o efekt procentu składanego. Coś jest na rzeczy skoro sam A.Einstein powiedział kiedyś że  "Największym wynalazkiem ludzkości jest procent składany." Procent składany to nic innego jak tylko ponowne inwestowanie zysku z inwestycji, a jego magia pojawia się wtedy gdy połączymy jego moc z regularnością w oszczędzaniu, czy inwestowaniu. Nie trudno się domyśleć że kłania się tutaj dyscyplina, której utrzymanie jest jednym z najtrudniejszych aspektów w procesie inwestycyjnym.

Trochę dziwi mnie jak czasami ludzie próbujący odnieść sukces w inwestycjach bagatelizują efekt procentu składanego. Długi czas w którym działa jego magia jest potężnym aktywem, a przełożenie decyzji o oszczędzaniu czy inwestowaniu tylko o rok powoduje że tracimy w przyszłości bardzo dużo.

Przykład działania procentu składanego.
 Wartość kapitału początkowego 4000 zł. Roczna stopa zwrotu 40%.


1
5600
2
7840
3
10976
4
15366
5
21512
6
30118
7
42165
8
59031
9
82644
10
115701
11
164982
12
226775
13
317485
14
444480
15
622272
16
871181
17
1219653

Z powyższej tabelki widać że po 17 latach zakładając stałą stopę zwrotu 40% rocznie przekraczamy kwotę miliona złotych. Przyrost kapitału w ostatnich siedmiu latach jest wręcz imponujący i to wszystko z początkowej kwoty tylko 4000 zł !!! Nietrudno domyśleć się gdzie jest haczyk.
Uzyskanie stopy zwrotu na poziomie 40% w skali roku jest sporym wyzwaniem, dlatego na pewno nie jest to rozwiązanie dla oszczędzających na lokatach bankowych czy inwestujących w obligacje. Trzeba tutaj pokusić się o instrumenty bardziej ryzykowne którymi mogą na przykład być akcje. Realny poziom ustalonej przez nas stopy zwrotu spowoduje, że zaczynamy tworzyć swoisty plan inwestycyjny który teraz będzie naszym sprzymierzeńcem w podejmowaniu decyzji.  Wspominając o inwestowaniu w akcje to czy musi ono  być dla nas ryzykowne ?? moim zdaniem wcale tak być nie musi, ale to już inny temat.
Wracając do procentu składanego może on naprawdę odmienić nasze życie, i to od nas zależy czy wykorzystamy to narzędzie dla własnej korzyści, czy zignorujemy je poprostu  uznając że jest to niepotrzebny wynalazek.
Jeżeli tylko chcemy policzyć sobie inny wariant niż ten z tabelki wyżej i dobrać inne parametry rocznej stopy zwrotu i kapitału początkowego możemy użyć  kalkulatora do tych obliczeń.

Wszystko byłoby piękne gdyby procent składany zawsze nam sprzyjał, niestety nie zawsze tak jest. Sytuacja zmienia się diametralnie gdy zaczynamy tracić. I tak przykładowo:

- tracąc 30% kapitału żeby odrobić stratę potrzebujemy wzrostu 43%
- tracąc 40% kapitału żeby odrobić stratę potrzebujemy wzrostu 66%
- tracąc 50% kapitału żeby odrobić stratę potrzebujemy wzrostu 100%
- tracąc 60% kapitału żeby odrobić stratę potrzebujemy wzrostu 150%

Świadomość tak dużych strat i ich mozolnego odrabiania jeszcze bardziej powinna zmobilizować nas do stworzenia takiej strategii inwestycyjnej, aby narzędzie jakim jest procent składany pracowało zawsze dla nas, a nie przeciwko nam.


www.maklerska.pl